niedziela, 26 lutego 2017

037. Miniaturka Dramione

Hermiona Granger już od jakiegoś czasu pracowała w sklepie Madame Malkin. Kiedy starsza kobieta zachorowała, była Gryfonka pomagała jej przy wykładaniu towaru i w księgowości. Z czasem zajęła się spisywaniem klientów przy ladzie, aż w końcu przeszła do ich obsługi. Bardzo szybko odnalazła się w tej roli i już po tygodniu Madame Malkin odsyłała ją do tych najbardziej wymagających klientów.
Widział ją tutaj każdego dnia, kiedy wracał z Ministerstwa Magii. Zauważył, jak bardzo się zmieniła od ich ostatniego spotkania w Hogwarcie. Jej skóra nie była już tak blada, oczy świeciły szczęśliwym blaskiem, poruszała się bardziej pewnie. Czasem miał ochotę zajrzeć do sklepu i pod byle pretekstem porozmawiać chwilę z Hermioną. Ale… przecież nie było już tak, jak pięć lat temu.

sobota, 11 lutego 2017

|04|. DRAMIONE: "Biła od niego wściekłość. Za to brązowowłosa uśmiechała się z satysfakcją."


Zajęcia minęły na ciągłych domysłach. W przerwie na lunch Hermiona, pod pretekstem odwiedzenia biblioteki, z ulgą opuściła Harry’ego i Ginny, która dołączyła do nich równo z zakończeniem zajęć. Granger zwinnie wymknęła się z zamku, uważając, by nikt jej nie zobaczył. Długo zastanawiała się, czy powinna pójść na spotkanie. Bo czy aby na pewno chciała? I czy wierzyła w czyste intencje Malfoy’a? Powoli szła w stronę szklarni, a widząc w jednej z nich zarys postaci nieznacznie zwolniła. Może jednak nie powinna…? Ale nim zdążyła zmienić zdanie otwarła szklane drzwi i weszła do środka. Ślizgon pochylał się nad jedną z roślin, stanęła obok niego unosząc brwi. Dopiero chrząknięcie sprawiło, że blondyn odwrócił się w jej stronę, przestając zrywać liście czegoś, co wyglądem przypominało kapustę w odcieniach różu i fioletu.
- Jednak się zjawiłaś, Granger – mruknął z uznaniem.
- Daruj sobie. Czego chcesz tym razem?
- Może znudziły mi się spotkania w łazience i postanowiłem skorzystać z ostatnich ciepłych dni tego roku?
- Uważaj bo uwierzę! – odpowiedziała ironicznie.
Chłopak wzruszył jedynie ramionami i zabierając liście Rozeusty odszedł nieco dalej.
- Idziesz? – mruknął jakby od niechcenia.

poniedziałek, 12 grudnia 2016

36. December daily challenge

Chwilowo dużo więcej dzieje się na: Handmade by Marta
A po więcej szczegółów zapraszam do cudownej Kariny. : )